XX Powiatowy Konkurs Ortograficzny

6 kwietnia w Zespole Szkół Licealnych i Technicznych w Gubinie odbył się XX Powiatowy Konkurs Ortograficzny. Uczestnicy podzieleni zostali, tradycyjnie, na dwie kategorie – uczniowie gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. Uczniowie zmagali się z dyktandem zatytułowanym „Nasze wspaniałe quasi – wakacje”. Tekst był na bardzo wysokim poziomie, dlatego też nie było prac bezbłędnych.

Najmniejszą ilością błędów wśród gimnazjalistów mógła pochwalić się Aleksandra Wijas z Gimnazjum w Czarnowicach. Za zajęcie pierwszego miejsca otrzymała Złote Pióro Burmistrza Gubina. Drugie miejsce należało do Zuzanny Dziadykiewicz z Gimnazjum nr 1 w Gubinie. Trzecia na podium stanęła Kaja Kwiatkowska z Gimnazjum w Czarnowicach.

W kategorii szkół ponadgimnazjalnych pierwsze miejsce i Złote Pióro Starosty Krośnieńskiego otrzymała Joanna Woźna z gubińskiego ZSO, drugie miejsce Natalia Konopska z ZSLiT w Gubinie. Wśród laureatów znalazł się jedyny mężczyzna Bartosz Wojnarowski z ZSP w Krośnie Odrzańskim, który zajął trzecie miejsce.

Organizatorkami konkursu były nauczycielki języka polskiego: p. Adriana Gładysz-Gaczyńska, p. Iwona Wojtecka.

A oto tekst  dyktanda:

Nasze wspaniałe quasi-wakacje

Działo się to Anno Domini (A.D.) 2014 roku, w roku niezapomnianych XX Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Brazylii. To wówczas nasza niby-rodzinka planowała nie raz, nie dwa superferie za granicą. Jako Mazowszanie, ale współcześnie także super-Europejczycy, mieszkający od czasów Piasta Kołodzieja na nudnej i chłodnej Nizinie Środkowomazowieckiej, w prawobrzeżnej części stolicy, na ekskluzywnej Pradze-Północ, marzyliśmy o oryginalnym, ciepłym morzu. Plażowanie na przykład (np.) nad Morzem Adriatyckim czy nad morzem Marmara nie byłoby najgorszym rozwiązaniem dla ciepłolubnych mieszczuchów. Tuszyliśmy, że nasz bodajże dziewięcioipółletni samochód marki Fiat wytrzyma może katorżniczą podróż przez bezdroża Europy Południowej. Na etapie planowania wszystko było w porządku, ale moja siostrzyczka marzycielka raz-dwa zażądała najlepszego miejsca w aucie. Chodząc wkoło stołu, powtarzała to w kółko nieznoszącym sprzeciwu tonem, co rozwścieczyło sfrustrowaną familię oraz głównie mnie, prawie piętnastolatka. Przed wojażem udobruchaliśmy pożądliwą hipochondryczkę obietnicą wizyty w lunaparku. Niechżeż teraz spróbuje protestować! Kompetentnego instruktażu udzielił nam wuj globtroter, który z niejednego pieca chleb jadł. Spakowaliśmy się rach-ciach i w półbrzasku, w rześkiej mżawce, kierując się na południo-zachód, dotarliśmy do najbliższej pizzerii. Trzeba było wprzód skonsumować kilka megapizz, a następnie ruszyć znów w przód. I tutaj nastąpiło otrzeźwienie! Wysłużony fiacik rzęził i charczał z pół minuty, miotając się wte i wewte, i ostatecznie umilkł. Nasze cudne superwakacje pozostały w sferze niespełnionych marzeń.

IMG_2141 IMG_2151 IMG_2156 IMG_2168 IMG_2188 IMG_2192 IMG_2207 IMG_2232

Kategorie